niedziela, 21 lipca 2013

Nadworny kot

Kiedy Malinka zaszczyciła swoją osobą w naszym domu była jesień , zimna jesień.
Czytałam w internecie o tym ,że koty bez problemu chodzą w szeleczkach ,więc pomyślałam nauczę ją , czemu nie .
Ta nasza 'nauka' prosta nie była ,ale w końcu wyszłyśmy na ten nieszczęsny ogródek.
Jak już wspominałam było zimno , nawet bardzo ,a więc jak to Malinka coś musiała wymyślić
żeby się ogrzać i weszła mi za kurtkę. Z początku nie mogłam jej wyjąć tak się zaszyła w
fałdach kurtki ,kiedy udało mi się od razu popędziłam z nią do domu.

Potem przyszła zima. W bardzo mroźna zimę wyszłam z nią nie więcej niż 2-3 razy .

Od razu jak wyszyłyśmy na śnieg nie było zimno ,więc była wielka radość i zaciekawienie.

                                                        Było odważnie...
                                                      ...potem zimniej...
                                            ... no i wracałyśmy do domu.

Wiosną była bardziej odważna. Nawet poszłyśmy poza ogródek ;)

                                      Na początku były małe obawy ,że coś ją pożre w całości...

                                            ...ale potem był nawet smażing ..

                                               i nawet kaczki wołała...
                                            ...ale do domu gnała ;)

Potem znowu przyszedł zimny zjadający Malinkę śnieg i skończyło się spacerkowanie.

Kiedy już na stałe śnieg stopniał zaczęłam znowu z nią wychodzić.
Najpierw na smyczy.



Potem była smycz ,szelki ,ale chodziła sama ,a ja ją obserwowałam.


No i w końcu podjęłam ten krok ,ale pod warunkiem ,że nie będzie chciała wychodzić poza posesję i...

UDAŁO SIĘ! Do teraz nie prosi ,a żąda żeby ją wypuścić na dwór. Mamy duże szczęście ,że mieszkamy na odludziu ,gdzie nie jeżdżą samochody.

Na podwórku bywa całymi dniami.

                                                                     Wygłupy.
                                                                    Polowania.
                                                             Bywa też w miarę normalnie.
                                                   Przede wszystkim odpoczynek.

Nasuwa mi się tylko jedno pytanie : CO ONA ZROBI JAK ZNOWU BĘDZIE ZIMA?

4 komentarze:

  1. Witam serdecznie :) fajnie, że mieszkasz na odludziu i Malinka może korzystać z uroków "kontrolowanej wolności" :) Też mam to szczęście, że mieszkam w spokojnej okolicy i mam ogródek! Moje sierści w lato całymi dniami siedzą na dworze :)

    Zdjęcia przepiękne! Buziaki dla Malinki!

    W wolnej chwili zapraszam na nasz blog :) znamy się z FB :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) A na bloga na pewno wpadniemy! :)

      Usuń
  2. ja moje kociaki próbuje ciągle na smyczy nauczyć chodzić ale nie chcą;/ duża już powoli się daje zapiąć, ale mniejszy to już gorzej. twój kociak fajnie na smyczy bryka:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na początku były problemy małe z założeniem ,ale dałam radę :D Małe tak mają, zawsze się wyślizgną :P

      Usuń